Przybycie do Bangkoku

Pobudka. Około 8-9 mamy lot do Bangkoku. Trwa on 5-6 godzin, ale doliczając 4-godzinne przesunięcie czasu jesteśmy na miejscu w Bangkoku dopiero o 19:15 (czyli z lekkim opóźnieniem). Jest już ciemno. Gorąco: 29 stopni. Procedura otrzymywania wizy jest szybka. Kolejka co prawda długa, ale nie było problemów i zleciało szybko. Następny krok to odbiór bagaży, wymiana pieniędzy i apteka (Daniel miał problem z okiem). Następnie małe zamieszanie ze znalezieniem bezpośredniego transportu do Aranyaprathet (granica z Kambodżą). Zgodnie z przypuszczeniami - nie udało się. Najtańsze taxi to 2500bht. Jak się później okazało - udało by się i za 2000bht.
Zeszliśmy na najniższy poziom i wzieliśmy pociąg (city line) do centrum. Koszt 45bht/osobę. Czas przejazdu 25-30 minut. Po wyjściu z pociągu okazało się, że jesteśmy na 4 piętrze - abstrakcja jakaś:) Sklep, jedzonko i kierujemy się na North bus terminal. Wiemy, że musimy najpierw dotrzeć do stacji Mo Chit. Jedziemy kolejką BTS. Koszt 34bht, odległość 6km. Potem zagadka. Ciężko znaleźć nasz dworzec północny. Niby na mapie mam kierunek, ale się nie zgadza. Ciężko znaleźć kogoś kto mówi po angielsku i jest w stanie pomóc w odnalezieniu North bus terminal. Na taksówkarzach nie ma co polegać - pytamy o stacje North a Ci gadają o dobrym noclegu w centrum, że zawiozą i w ogóle wszystko fajnie. Chodzenie z plecakami i błądzenie jest trochę męczące. Jakieś stada psów, puste dzielnice. W końcu znajdujemy kogoś kto daje nam dobrą wskazówkę. Docieramy przed 00:00. Jest autobus o 3:30 (więc zgodnie z tym co znalazłem wcześniej w necie). Odjazd planowo. Koszt 223bht/osobę.

Zdjęcia (1)

Komentarze (0)