W autobusie udaje nam się chociaż trochę odrobić zaległości w spaniu. Docieramy prosto do granicy o 7:30 - czyli 30 minut przed czasem:) Tu życie widać biegnie intensywnie - market, handlarze, dużo ludzi, dużo wozów z towarem przekraczających granice, zamieszanie. Znajduję i spisuję rozpiskę autobusów do Ayuthaya (przyda się w momencie powrotu) i ruszamy do Thai Imigration. Po drodze różne cwaniaki próbują nas skierować po wizę w inne miejsce niż trzeba, ale idziemy twardo. Całe szczęście, że poczytałem sobie o tym procederze wcześniej więc wiem gdzie co i jak i na co uważać. Opuszczenie Tajlandii i wejście do Kambodży idzie zdecydowanie szybciej niż to czytałem wcześniej w opisach. Całość zajmuje nam może z godzinę. Możliwe że jest to spowodowane tym, że jesteśmy tu o bardzo wczesnej porze. Za wiże kambodżańską płacimy po 20$ + 100bht na łapówkę dla oficerów (za jak to nazywają szybkie załatwienie sprawy). W międzyczasie wypełniamy różne formularze i skanują nam nawet palce. Po stronie Kambodżańskiej bierzemy darmowego busa do terminalu autobusowego. Przestrzegam chłopaków przed tym (gdyż czytałem coś gdzieś wcześniej, że to niekorzystne), ale nie chcą mnie słuchać. Na terminalu transport jest droższy i kombinują nieco (a nie mówiłem...). Bierzemy taxi - 12$ od głowy. Po 2 godzinach jesteśmy w Siem Reap. I tu znowu szopka ze zmianą transportu. Oczywiście po chwili okazuje się, że zmiana transportu nie jest za darmo. Gość chce nas namówić na objazd po Angkorze - wtedy transport byłby za darmo. Kłótnia i odchodzimy. Bierzemy innego tuk-tuka. Za podwózkę do hotelu płacimy 3$. Sam hotel w miarę dobrze zlokalizowany. Lekko oddalony od hałasu, ale blisko centrum. Pokój to 3 materace, mało miejsca, mało światła, brak okien, ale jak na cene 3$ od osoby to niech już będzie. Dogadaliśmy się naszym tuk-tukarzem, że jutro cały dzień będzie nas obwoził po Angkorze. Cena to 5$ za osobę. Wcześniej proponowałem chłopakom, żeby zrobić to rowerami, ale jakoś nie przekonałem ich do tego :) Ten dzień spędziliśmy w Siem Reap. Jest to całkiem fajne miasteczko. Ruch, rynek i tętniące życie robią wrażenie. Jedzenie w barze smaczne, ale uwaga - lepiej nie prosić o ostre, bo jak przyprawią to naprawdę to czuć. Za 2-3$ spokojnie można zjeść smaczny posiłek. Piwo w barze - 0,5$. O dziwo - piwo w sklepie - 1,5$ :) Więc nie rozumiem o co tu chodzi :)