Geoblog.pl    miru6    Podróże    Tajlandia-Laos-Kambodża (marzec 2014)    Dzień 5. Na północ od Chiang Mai (słonie, rafting)
Zwiń mapę
2014
09
mar

Dzień 5. Na północ od Chiang Mai (słonie, rafting)

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Mai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10494 km
 
Na ten dzień mamy zaklepaną wycieczkę. Koszt 1000bht/osoba. Po 8:00 podjeżdża po nas sawngthaew. Łącznie 12 osób. Na początku zabierają nas do ogrodu botanicznego. Jakieś kwiaty, trochę motyli (coś jak ćmy) - lipa na maxa. Po pół godzinie jedziemy do następnej atrakcji. Tym razem jazda na słoniach. Miała być godzina, chociaż było może 30-40 minut. Przejażdżka ok, chociaż za krótka. Osobiście zabrakło mi tego, żeby słoń przechodził przez wodę i ochlapał mnie trąbą :) Słonie są dwuosobowe -tj. siedzisko na słoniu jest dla 2 osób. Ponieważ jest nas 3 zalosowaliśmy kto będzie sam. Padło na mnie i dołączyła do mnie słowenka imieniem Nika. Jest tu z koleżankami na 3 tygodnie. Jutro ruszają na wyspy. Po słoniach była "wioska długich szyji" (dla tych co ją wykupili). Reszta musiała czekać pół godziny. Mała lipa w zwiazku z tym - nie tak to powinno wyglądać. Potem robimy zjazd w żelaznej klatce na linie nad rzeką. Krótkie, ale OK. Potem podwózka i jemy lunch. Jakiś ryż z warzywami zawinięty w liść. Następnie 3.5km treking. Na początek nic specjalnego. Potem sceneria się zmienia. Idziemy wzdłuż rzeki, w lesie w terenie górskim. Kładki, podejście na kolejne skały - jest ładnie. Docieramy do wodospadu w którym możemy się wykąpać. Wskakujemy. Woda chłodna, ale super - przyda się nam:) Sesja zdjęciowa w wodospadzie i z tutejszą małpką która wspina się po mojej głowie :) Wracamy tą samą drogą. Sam treking OK, ale za krótki według nas. Dojeżdżamy w miejsce z którego rozpoczyna się rafting. Rzeka wygląda na spokojną. Czekamy z pół godziny i przybywają pontony. Montuje sobie na głowie kamerkę. Na początku rzeka jest spokojna. Potem jednak się rozkręca. Na dnie są różna głazy i uskoki. Fajnie rzuca i czasem nas obkręca. Mijamy też miejscową ludność która spędza popołudnie nad rzeką w takich chatkach na palach. Jedni coś jedzą, inni się kąpią (zwłaszcza dzieci). Czasem nam machają, a czasem pluskają wodą :) Oczywiście nie pozostajemy im dłużni :) Nasz kapitan - spoko koleś - lubi sobie zażartować. Potem przesiadamy się na tratwy bambusowe. Nie jest już tak dynamicznie jak w przypadku pontonów, ale jest dużo śmiechu....(problem z równowagą). Po kilku minutach docieramy na miejsce i to jest koniec naszej wycieczki. Na wieczór lądujemy w mieście. W hotelu wychodzi sprzeczka - wygląda na to, że ja i Daniel jesteśmy niedogadani co do jednego dnia i sposobu w jaki go spędzimy (tajlandia kontra laos). Każdy z nas inaczej to sobie układał, a oboje myśleliśmy, że jesteśmy dogadani. Głodni i niedogadani ruszamy na miasto. Posiłek poprawia lekko humor, ale wciąż mamy niedogadaną sprawę. Lądujemy na piwie. Tu gadamy o pierdołach. Rozmowa skupia się bardziej na tym kto kim i jakim jest niż na temacie podróży. Właściwie to o podróży niewiele rozmawiamy. Atmosfera się rozluźnia. Bierzemy drugie piwo, itd. Dogadujemy się:) Wieczór śmieszny. Spotykamy jednego polaka. Opowiada nam o swoich ostatnich przygodach z ladyboyem :) Poznał w barze śliczną dziewczynę....tajkę. Wypili wspólnie jedno piwo, drugie, itd. Potem wylądowali u niej w łóżku. Czar jednak prysł gdy kolega odkrył, że dziewczyna oprócz cycków ma również penisa :D
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
miru6
Mirek
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 70 wpisów70 17 komentarzy17 410 zdjęć410 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
 
04.03.2014 - 25.03.2014
 
 
04.03.2014 - 25.03.2014