Jest tuk-tuk, jest też Jacek i Robert. Jacek przyprowadził również ostatnio poznanych chińczyków - chłopaka i 2 dziewczyny. Kurs jest zatem tańszy - 240.000KIP za 8 osób. Wodospady super. Nie wiem skąd to jest, ale kolor wody jest błękitno-szmaragdowy. W niektórych miejscach można się kąpać, co też po zwiedzeniu i zdjęciach z ochotą robimy. Po powrocie do miejscowości jest 13:00. Ponieważ sama miejscowość i jej okolica nie wydaje nam się zbyt atrakcyjna (jak podawały nam różne źródła), decydujemy się ją dzisiaj wieczorem opuścić. Może byłoby inaczej gdyby była bardziej wilgotna pora. Chodzi o to, że w okolicy jest sporo różnych wodospadów wartych zobaczenia. Jednak ze względu na porę suchą ich poziom jest bardzo niski więc nie ma sensu. Wynajmujemy rowery (15.000KIP za sztukę). Jadę na stację autobusów i kupuję 3 bilety (130.000KIP za sztukę). Po powrocie robimy małą przejażdzkę wokół miejscowości (wzdłuż mekongu). Jest ładnie/malowniczo. Robimy kąpiel - rewelacja tak się schłodzić. Temperatura wody idealna:) Prąd mocno ciągnie:) Chwila wytchnienia i dalsza przejażdżka rowerami zakończona spontaniczną decyzją na laotański masaż:) Jest średni, ale jest przynajmniej śmiesznie. Potem szybkie zaopatrzenie w prowiant, oddanie rowerów i tuk-tuk do South terminal (stargowany z 60.000 na 15.000KIP).