Rano podjeżdża po nas transport i zawozi do portu. Tu wsiadamy w longtailboata. Razem jest nas 9 osób. Początkowo łódź płynie w wąskich kanałach pomiędzy lasem. Tak wyobrażałem sobie kanały amazonki. Szkoda tylko, że nie widać zwierząt. Po jakimś czasie łódź wypływa na pełniejsze wody. Wysokie formacje skalne robią wrażenie. Te wychodzące z wody skały mają po 100-200, a czasem może nawet 300m. Czasem są nawet wydrążone przez nie kanały którymi można przepłynąć na drugą stronę jak przez jaskinie. Dopływamy do wyspy Jamesa Bonda. Wysiadamy tutaj na jakieś 45minut. Ładnie, krajobrazowo, ale spore tłumy psują trochę ten efekt. Ruszamy łodzią dalej. Docieramy do malutkiej bezludnej plaży. Tutaj kąpiel (woda bardzo ciepła). Po kąpieli lunch. Ostanimi punktami są jaskinie. W pierwszej łódź wpływa do jaskini. Tu wychodzimy na brzeg i eksplorujemyl. Jaskinia krótka, ale jest OK. Potem przepływamy jeszcze między różnymi formacjami skalnymi - ładne widoki. Na koniec dopływamy do sztucznej osady....przy wyspie pobudowali domki na palach. Większość z żyjących tam ludzi to muzułmanie. Ogólnie osada wybudowana chyba na potrzeby turystów, bo bardzo dużo tam straganów. Wracamy. Czas nagli bo autobus do Krabi mamy przecież. Wracamy z opóźnieniem. Przez to musimy czekać na kolejny autobus który jest o 18:00. Autobus spóźnia się oczywiscie z pół godziny, ale w końcu jedziemy. Przed 20:00 dojeżdzamy do Krabi (a właściwie jego przedmieść). Jest już ciemno. Do samego Ao Nang które jest naszym celem mamy jakieś 20km. Typ z tuktuka oferuje nam podwiezienie za 400bht. Próbujemy znaleźć busa lub tańszy transport. Bezskutecznie. Bierzemy zatem taxi i za 400bht jedziemy do Ao Nang. W samym Ao Nang - żywo sporo turystów. Ceny noclegów spore....od 1000bht w góre. Znajduję pokój za 1000bht. Spędzimy w nim najbliższe 3 noclegi.