Geoblog.pl    miru6    Podróże    Tajlandia-Laos-Kambodża (marzec 2014)    DzieÅ„ 20. Przejazd do Bangkoku, odbicie do Erwan Park, powrót do Bangkoku
Zwiń mapę
2014
24
mar

Dzień 20. Przejazd do Bangkoku, odbicie do Erwan Park, powrót do Bangkoku

 
Tajlandia
Tajlandia, Erwan Park
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13151 km
 
Przyjeżdzamy o 4 w nocy na dworzec MoChit w Bangkoku (dworzec północny). Jeszcze poprzedniego wieczoru rozmyślałem o ostatnich 3 dniach i jak je spędzić. 3 dni na Bangkok to według mnie za dużo. Dlatego też zdecydowałem, że jadę zobaczyć Erwan Park, a później na wieczór dołączę do chłopaków. Umówiliśmy się że dostarczą mi info gdzie się zatrzymali w Bangkoku. Dojazd do Kanchanaburi zajął mi 3 godziny i kosztował 180bht. Potem koło 8:30 złapałem busa do parku Erwan (koszt 50bht). Autobus mega wolny - podróż zajęła 90 minut. O 10:00 wejście do parku (wstęp 200bht). Tu zostawiam swój duży plecak i oraz komórkę do doładowania. Park posiada 7 kaskad. Pierwsza zaczyna się niewinnie - mam wrażenie , że jest niski poziom wody. Druga kaskada - to już coś! Można się kąpać, a woda przyjrzysta w której widać sporo ryb wielkości naszych karpi. Wrażenia bardzo pozytywne. Następna kaskada - nie tak fajna jak poprzednia, ale znowu są ryby. Wchodzę stopami do wody i tu niespodzianka - zaczynają mnie dziobać ryby:) Czyli w cenie mam darmowy masaż za który gdzie indziej trzeba płacić :) Następne kaskady są oddalone. Gdy idę jestem zaskoczony, że żyjącą roślinność i odgłosy są bardziej odczuwalne niż to było w Khao Sok. Sa tu duże motyle, i czasem małpy. Nastepne niecki wodne, są ok, ale w porównianiu do tych poprzednich są gorsze. Można co prawda porobić dość ciekawe fotki, ale ja liczyłem na jakieś bardziej spektakularne miejsca do kąpieli. Jestem lekko zniechęcony. Wracam do poziomu 2 i pora na kąpiel:) Chodząc raz po raz dotykam ryb. A jest ich naprawdę sporo. Gdy nieruchomieje za moment moje stopy są atakowane przez te mniejsze rybki:) Kąpiel, odpoczynek, relaks i wracam. Liczę, że koło 13 będzie jakiś autobus. Niestety był o 12. Następny o 14 :( Zazwyczaj pamiętam o takich rzeczach żeby sprawdzić sobie wcześniej - w momencie przyjazdu. W tym przypadku uznałem jednak, że jest to na tyle popularne miejsce, że busików będzie sporo. Mój błąd. Trudno. W tym czasie sprawdzam info od chłopaków. Podali mi namiar na hotel. Szukam na necie, ale niewiele tu informacji o nim. No cóż - dowiem się w samym Bangkoku. O 15:30 jestem w Kanchanaburi. Gdybym wrócił tu wcześniej pomyślałbym może żeby zwiedzić to miejsce. Z racji upływającego czasu decyduje się jednak na powrót do Bangkoku. O 16:00 mam minibusa (koszt 120bht). Plusem jest to, że dojeżdża do centrum - Victory Monuments. Mam jeszcze chwilę czasu na jedzonko i wsiadam do busa. Koło 18:20 jestem w Bangkoku. I tu zonk - okazuje się, że nikt nie wie gdzie leży poszukiwany hotel. Jeden z taksówkarzy zaczyna mnie nawet wieźć, ale szybko weryfikuje jego niewiedzę i wysiadam z taksówki. Spocony i wkurwiony chodzę i rozmyślam. Przez moment chodzi mi po głowie, żeby pojechać na Khao San i wziąć nocleg w pojedynkę. Daje sobie jeszcze trochę czasu i jeśli nie uda się znaleźć miejsca tak właśnie zrobię. Znajduję pomoc - ktoś znajduje na mojej mapie ulicę na której powien być szukany hotel. Spoglądam na mapę - o ja pierdolę - gdzie oni wzieli ten hotel - wypiździewo ! Jestem ciekaw dlaczego nie posłuchali moich wskazówek co do Khao San lub Sok 11. Biorę BTSa i w mierę szybko docieram w dzielnicę w której jest hotel. Potem 10 minutowy spacer i pytam tuktukarzy o adres. Gość za 30 bht podwozi mnie może z 500 metrów. Normalnie może byłbym zły za zdzierstwo, ale w tym przypadku jestem szczęśliwy, bo znalazłem w końcu poszukiwane miejsce. Docieram. Na miejscu znowu czeka mnie przykra niespodzianka - koledzy zapomnieli zostawić mi klucza na recepcji. Jestem spocony, zmęczony i wkurzony. Ale przede wszystkim czuję, że tracę czas - a tego to już nie cierpie. Jest godzina 20:00. To za wcześnie, żeby teraz (być może) cały wieczór spędzić na oczekiwaniu na kolegów. Analizuję.Ponownie biorę pod rozwagę nawet samotne podjechanie na Khao San i wzięcie tam noclegu w pojedynkę. Do głowy wpada mi jednak jeszcze jeden pomysł - może się uda.Chwila rozmowy i udaje się:) Dogaduję się na recepcji, że zostawie duży plecak u nich, wezmę prysznic i ruszę z małym plecakiem w miasto, bo szkoda czasu. Recepcjoniści na początku kręcą trochę nosem jak wspominam o prysznicu, ale udaje mi się jednak ich przekonać bez dodatkowych wydatków :) Szczerze - gdyby były jakieś problemy to bym to olał i pojechał na Khao San znaleźć nocleg samemu (jak to wspomniałem przed chwilą). Po prysznicu samopoczucie lepsze :) Decyduję się pojechać w dzielicę SOK 11. BTS zawozi mnie w samo centrum. Po drodzę dostaję SMSa od Daniela, że są przy dużym buddzie, ale zanim tam dotrę musiała by minąć dobra godzina. Dojeżdzam zatem do SOK 11. Robie troche fotek i spacerując popijam drinka. Jest fajnie. Oprócz straganów są też uliczki na których oferują masaż....jak wszędzie zresztą. Są też prostytutki które namawiają by pójść z nimi. Wyłapują tylko kontakt wzrokowy i podchodzą z propozycją. Wracam do hotelu jakoś przed północą. Chłopaków jeszcze nie ma. Czekam więc w lobby i przeglądam neta. Pojawiają się. W pokoju błyskawicznie montują nam dodatkowe łóźko i idziemy spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
miru6
Mirek
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 70 wpisów70 17 komentarzy17 410 zdjęć410 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
 
04.03.2014 - 25.03.2014
 
 
04.03.2014 - 25.03.2014