Budzę się po 4 godzinach snu. Jest 8 rano. Chłopaki jeszcze śpią. To ostatni dzień, a ja nie zamierzam zmarnować pół dnia w łóżku. Pakuję duży plecak, biorę mały i wybywam. Z chłopakami jestem umówiony, że wrócę tu jakoś o 16:00. BTSem dojeżdzam do centrum, skąd idę już na pieszo. Mam ochotę się poszwędać. Moim celem jest dziś zobaczyć te miejsca których nie udało mi się zrobić dnia poprzedniego. Zahaczam też przy okazji o targ z ciuchami. Zakupy odwlekałem do ostatniej chwili, gdyż nie chciałem tego nosić. Jest to więc dobra okazja na zakupy. Potem szwędam się różnymi uliczkami w kierunku centrum. Moją uwagę zwraca to, że tutjsze firmy pracują jakby grupami. W Polsce i ogólnie w Europie jest tak, że jeśli chcemy znależć np. warsztat samochodowy to znajdziemy go w różnych częściach miasta. Tam idac jedną ulicą widziałem po koleji samych stolarzy. Idąc drugą ulicą same warsztaty ślusarskie. Kolejna ulica wypełniona po brzegi sklepami z buddami :) Nie wiem czy wszędzie tak jest - podejrzewam, że nie, ale na takie ulice właśnie trafiałem. Chodząc tak samotnie rozmyślałem o tym całym pobycie tutaj, o tym, że wkrótce będe w domu. Ogólnie bardzo pozytywne wrażenia, ale byłem już nasycony, więc z przyjemnością będę wracał do domu. O 15:00 idę na statek który wiezie mnie do stacji Kiak Kai. Spotykam tu Jacka. On też dziś ma wylot tyle, że z innego miejsca i w przeciwnym kierunku. Gadamy chwilę po czym żegnamy się i wsiadam na łódkę. Chwilę po 16:00 jestem w hotelu. Potem na spokojnie BTS, jedzonko, City Line i 2,5 godziny przed wylotem jesteśmy na lotnisku. Wszystko gładko i bez problemu.